Zaskoczyło nas, że dzięki wpływowi zimnego Prądu Beguelskiego, wybrzeże Namibii jest mglistą, wietrzną, surową pustynią, w swej północnej części całkowicie niezamieszkałą. W epoce przed GPSowej statki często rozbijały się o te niebezpieczne brzegi, a nie ma chyba gorszego miejsca na świecie, by obudzić się na plaży jako rozbitek, niż Wybrzeże Szkieletów. Wyobraźcie sobie, że lodowaty ocean wyrzuca was na brzeg, a zamiast rajskiej wyspy macie przed sobą dziesiątki kilometrów pustyni… Rozumiecie już genezę nazwy?
Ale po kolei… W stronę morza poruszamy się po idealnych namibijskich drogach szutrowych. Cały kraj pokrywa ich gęsta sieć. Są bardzo szerokie, utrzymane w doskonałym stanie, umożliwiającym wcale nie mniej komfortową podróż niż po asfalcie. Jedyny problem to tumany pyłu wznoszone przez każdy mijany pojazd.
Charakterystyczny krajobraz Namibii to 360 stopni horyzontu, niebieskie niebo i jakaś forma pustyni: piasek, kamienie, czy pustynne, niezbyt wysokie, góry.
Typowym elementem podróży są nieustanne przejazdy przez okresowe rzeki. O dziwo droga w tym miejscu rzadko jest zniszczona. Po prostu rzadko tu pada.
Rzeki mają nazwy, koryta, brakuje tylko wody.
Namibia jest najrzadziej zaludnionym krajem świata. Daleko na pustyni osady składają się z jednego lub kilku budynków mieszkalnych, warsztatu samochodowego i małej stacji benzynowej. W większych miastach dominują stacje sieciowe 🙂
Po jakimś czasie, wyłącznie, w otoczeniu kamieni, zaczynamy zauważać, że pustynia może przybierać zadziwiająco różnorodne formy.
Welwiczja to roślina występująca tylko tu, na pustyniach Namibii. Rośnie niezwykle wolno, ale ma zadziwiające zdolności przetrwania bez wody. Ośmioletnia mierzy zaledwie 2,5 cm. Ta poniżej może mieć kilkaset lat, być może i tysiąc zważywszy na rozmiary.
Kwiaty welwiczii.
Jak na tak pustynny kraj, Namibia jest wyjątkowo zagospodarowana. Drogi, wzdłuż których nie ciągnie się płot, są wyjątkowo nieliczne. Uniemożliwia to spanie 'na dziko’. Płoty te, to tzw. siatki weterynaryjne odgradzające dzikie zwierzęta od hodowlanych, by zapobiegać epidemiom, bądź zwykłe ogrodzenia ogromnych, ciągnących się przez dziesiątki kilometrów farm. Farmy są wszędzie, obecnie coraz częściej przestawiają się z hodowli bydła na turystykę, stając się miejscami gdzie można odbyć prywatne, ekskluzywne safari, by oglądać, ale i ustrzelić dzikie zwierzę.
Oryksy znalazły dziurę w płocie i ruszyły przed siebie.
Im bliżej wybrzeża tym więcej piasku i tym zimniej.
W Namibii na każdej szutrowej drodze można jechać do 100 km/h. Zakazów nikt nie egzekwuje, ze względu na ilość aut, drogówka nie miała by w tym kraju wiele do roboty.
Brama Parku Narodowego Wybrzeża Szkieletów.
Niegdyś linia brzegowa była usiana wrakami statków, które w tak ekstremalnych warunkach pogodowych rozbijały się tu często. Wiatr, woda i sól sprawiają, że do dnia dzisiejszego nie wiele z nich pozostało. Nowych jest jak na lekarstwo, a wszystko przez GPSy.
Ten ma zaledwie 4 lata.
Nie tylko statki kończą tu swoją drogę.
Kości wieloryba.
Wiele pustynnych roślin jest jednak przystosowanych do życia w ekstremalnie suchym otoczeniu. Poniższe występują tylko w tym jednym miejscu na świecie.
By móc przetrwać długie okresy bez deszczu, rozwinęły zdolność magazynowania w swoim wnętrzu wody.
Nie tylko Wybrzeże Szkieletów, ale cała Namibia usiana jest pozostałościami czegoś, co kiedyś działało i było komuś potrzebne, a potem z takich czy innych powodów przestało i zostało oddane pustyni.
Taki los spotkał na przykład tę kopalnię diamentów…
… i tę wieżę wiertniczą.
Wybrzeże Namibii to pustynia, chmury i sól. W tych warunkach sól morska wytrąca się szczególnie łatwo. Wszystko jest tu pokryte solą.
Droga też jest z ubitej soli. Bardzo przyzwoita. Jest twarda, nie tworzy się na niej tarka jak na piasku czy żwirze. Dookoła ciągną się po horyzont solniska, okresowo pojawia się tam słona woda, która następnie paruje. Pozostaje pole soli.
Mila 107. Kemping w samym środku niczego. Za to nad samym morzem.
Kempingi tego typu istnieją głównie z powodu histerycznej namiętności mieszkańców Namibii do wędkowania, a ich skala (rozciągają się na przestrzeni kilku km) niech będzie jej dowodem. Nie zapominajmy, że w tym kraju nie da się wędkować w rzekach 🙂
Cape Cross – skalisty przylądek zamieszkały na stałe przez ogromną kolonię fok.
Młody.
Miejsce to być może wygląda miło. Pachnie jednak zdecydowanie przeciwnie. Rocznie przeżywa tylko niewielka część świeżo narodzonych maluchów, reszta jest zagniata przez samce lub zagryzana przez szakale. Zakładając, że foki żyją tam od setek lat, można się zastanawiać jak głębokie pokłady byłych fok znajdują się pod tymi obecnymi. Te najświeższe są pośmiertnie odpowiedzialne za ten przykry dla nas zapach. Samym fokom zdaje się to jednak nie przeszkadzać, podobnie jak twardość kamieni.
Wiedzieliście, że foki mają pazury?
Miejscowość wypoczynkowa Wlotzkasbaken. Tu bogaci Namibijczycy mają swoje wakacyjne domy.
Okolice Henties Bay. Woda w korycie rzeki pojawia się tak rzadko, że jego część zamieniono w pole golfowe.
Swakopmund, bodaj drugie, czy trzecie największe miasto Namibii, w naszej skali: miasteczko. Pustynia, ocean i niemiecki sznyt. Surrealistyczna mieszanka.
Bismarck Strasse. Niemiecka przeszłość przeszła płynnie w teraźniejszość niepodległej Namibii. Wpływy byłego kolonizatora są tu obecne zdecydowanie bardziej niż w jakimkolwiek innym kraju Afryki wschodniej i południowej.
Ordnung muss sein.
Namibia gospodarczo ma się świetnie. Jest tu gaz, są diamenty i niezliczone minerały.
Fabryka mniej dochodowego surowca: soli.
Płytkie zbiorniki z wodą morską ciągną się kilometrami wzdłuż wybrzeża.
Pewien rodzaj alg dobrze się czuje w środowisku tak stężonego roztworu soli. Barwi wodę intensywnie na czerwono.