Okolica martwa. Droga właściwie też martwa. Z Ammanu nad Morze Martwe jest zaledwie ok. 50 km, jednak, choć to jedna z największych atrakcji Jordanii, tereny je otaczające sprawiają wrażenie wymarłych. Jedziemy przez skaliste, pustynne wzgórza.
Od czasu do czasu trafiamy na oazę.
Morze Martwe, to największa depresja świata. Obecnie jego poziom wynosi ok. ? 430 metrów. Ale Morze Martwe znika – rocznie obniża się o 5 metrów, z powodu zmian klimatycznych, a także ograniczenia dopływów, które okoliczni rolnicy przekierowują na swoje pustynne poletka. Niektórzy naukowcy dają mu jeszcze 50 lat do całkowitego wyschnięcia.
Samo Morze Martwe jest fantastyczne. Na plaży zamiast piasku zastajemy sól.
Mityczne relacje o tym, jaką woda najbardziej zasolonego (zawiera 30 % soli, 6 razy więcej, niż w oceanach) zbiornika świata daje wyporność okazują się prawdziwe. Właściwie leży się na powierzchni, trudno zanurzyć nogi podczas pływania. Wydaje się, że opowieści o Jezusie chodzącym po wodzie musiały być inspirowane krążeniem jego świty po tych terenach 😉 Zresztą w okolicy roi się od biblijnych miejscówek ? jakieś 25 km stąd urzędował Jan Chrzciciel, kawałek dalej na górze Nebo Mojższesz zobaczył Ziemię Obiecaną i wyzionął ducha, prorok Eliasz wstąpił do Nieba etc…
Turystyka nad Morzem Martwym jest zaskakująco słabo rozwinięta. Jest tu tylko kilka 5 gwiazdkowych hoteli przyklejonych do siebie w jednym miejscu. Poza tym dzikość. Próbujemy kempować na jednej z plaż, jednak po pierwszej radosnej kąpieli podjeżdża do nas patrol wojskowy i zdecydowanie każe nam się zwijać przed zachodem słońca. Po drugiej stronie morza mają Izrael, są więc wyjątkowo aktywni i lepiej grzecznie posłuchać poleceń.
Próbujemy zapytać o możliwość noclegu, przy jedynej publicznej plaży (tzn. prywatnej, dostępnej za opłatą, ale dla zwykłych śmiertelników, nienocujących w Mariottcie, Movenpicku i Hiltonie). Za spanie na parkingu stróże żądają 20 dinarów (20×4,58=91,6 pln). Oburzeni ceną znajdujemy inny, tym razem bezpłatny parking, który do późnych godzin nocnych służy miejscowym za imprezownię, ale nam pozwala bezpiecznie przenocować w disco.
Kolejny dzień spędzamy na plaży. Nie chcemy Was denerwować, ale… 😉
Muzułmańskie rodziny na wakacjach morze traktują raczej jako element dekoracyjny. Jeśli już się kąpią, to w pełnym rynsztunku.
Wzdłuż całego Morza Martwego (które raczej rozmiarem nie poraża: długość 65 km, w najszerszym miejscu ma 18 km) biegnie autostrada, którą udajemy się w góry, w kierunku Petry.