Kalahari i Kruger

By 9 marca 2012RPA

Dumą RPA są parki narodowe. Wybieramy z nich dwa skrajnie różne: położony na uboczu i rzadko odwiedzany park na Pustyni Kalahari (Kgalagadi Transfrontier Park) oraz najsłynniejszy i najbardziej oblegany park Kruger.

Na Kalahari przyjechaliśmy specjalnie, żeby zobaczyć surykatki 🙂

Podobną do nich mangustę żółtą też często można spotkać na tych terenach.

Okolica wyraźnie odpowiada gryzoniom. Po dość długiej potyczce wiewiórka skutecznie przepędza kobrę przylądkową ze swojego terytorium.

Wielokrotnie, w różnych parkach usiłowaliśmy wytropić lwa rodzaju męskiego…

To udało się w Krugerze. Lwy same wyszły nam na spotkanie podczas przejażdżki o wschodzie słońca 🙂

Ten lew może wygląda dostojnie… Co jednak robi o świecie na drodze? Oznaczają z kolegą swoje terytorium. Wiadomo czym… 😉

Kalahari tak naprawdę nie jest pustynią. Według geologiczno-meteorologicznych reguł spada tu zbyt wiele deszczu. Długie, niskie wydmy porastają trawa i drobne krzewy.

W dolinach rzek jest całkowicie zielono.

Tymczasem Kruger to przekrój przez wszystkie ekosystemy południowej Afryki (z wyjątkiem pustyni właśnie). Poniżej mix sawanny z buszem 😉

Suche koryto okresowej rzeki.

Za to w okolicy koryta rzeki Sabie wciąż widoczne są ślady niedawnej powodzi. Turystów ewakuowano ponoć helikopterami.

Często pytacie i dziwicie się, jak udaje nam się podejść zwierzęta tak blisko. Do tropienia zwierzyny trzeba jednak mieć szczęście. Parę razy go nie mieliśmy – zwierzęta potrafią się niesamowicie maskować. Ten lew wylegiwał się za krzakiem jakieś dwa metry od nas. Cudem go wypatrzyliśmy, po czym ziewnął, ułożył się do drzemki i tyle było widać.

Ten gepard wskoczył nam właściwie pod koła. Niestety, nim zdążyliśmy wyjąć aparat, to najszybsze zwierzę świata (potrafi biec z szybkością 120 km/h) było już daleko…

Czekanie aż hipopotam wyjdzie z wody może za to trwać niemiłosiernie długo…

W tropieniu pomocne są tablice, na których można zaznaczać na mapie ostatnie „spotkania”. Jedynym zwierzęciem, którego się nie odnotowuje (w Krugerze, na Kalahari nie występują) są nosorożce. To z powodu kłusowników, którzy co roku potrafią zabić nawet sto sztuk.

Jednym z najrzadziej występujących zwierząt jest likaon – my spotkaliśmy całe stado! Trudniej wypatrzeć tylko leoparda. Jak widać (czy raczej nie widać) nam się nie udało…

Kob śniady:

Starcie oryksów.

Przyszły byk impali.

Rzadkie dzioborogi kafryjskie.

Coś jak nasze szpaki 🙂

Niezidentyfikowany obiekt latający – na nasze potrzeby półsowa 😉

Gniazdo wikłaczy. Potrafi pomieścić całą kolonię ptaków.

Czasami przesadzają z rozbudową 🙂

Zwierzęta rzeczne to osobna historia. W środkowej części zdjęcia zad hipopotama 😉

Mieszkańcy RPA są mistrzami kempingu. Stawiają niesamowite twierdze z przyczepy, namiotu, dodatkowych parawanów, daszków i przedsionków. W środku kuchenki mikrofalowe, lodówki, zamrażarki, telewizory i Bóg wie co jeszcze.

Narodowym sportem jest tu braai, czyli pieczenie mięsa na otwartym ogniu. Rano, w południe i wieczorem. Przyciąga to do kempingu zwierzęta, poniżej hiena cętkowana:

Na nasze poranne kanapki z serem skusiły się za to małpy. Wystarczyło odwrócić się na sekundę, by sprawdzić czy woda na kawę się gotuje 😉

Jeździć i kempować można na wiele sposobów. Tu wóz rodzinki z Holandii, która z trójką dzieciaków jest w rocznej podróży przez Afrykę 🙂