usa header

Nasza trasa

To nasza druga wizyta w USA, tym razem w powiększonym, rodzinnym składzie. Cztery lata wcześniej przejechaliśmy z Nowego Jorku do Los Angeles przez głębokie południe w ciągu miesięcznego roadtrip-u. Tym razem nasza trasa to pętla po zachodnich stanach, a naszym głównym celem wizyty w USA są parki narodowe. Mając 3 tygodnie czasu, dwuletnie dziecko i drugie w drodze oraz tak wielkie natężenie spektakularnej przyrody musimy wybierać mimo, że przećwiczyliśmy już intensywne podróżowanie w trakcie ciąży.

W samym stanie Utah pozostanie wiele parków, które odkładamy na inną wizytę jak chociażby Zion National Park. Z bólem serca omijamy też epickie górskie widoki mało znanego parku Grand Teton, który mijamy w drodze do Yellowstone. Chcemy również odwiedzić mgliste wybrzeże północnej Kalifornii  oraz pierwszy raz w życiu zobaczyć z bliska wieloryby. Niektóre miejsca odwiedzimy drugi raz jak np. park narodowy Yosemitee – ostatnio w pełnym delektowaniu się tym miejscem przeszkodziły nam pożary lasów. Jak zwykle cieszymy się również z odwiedzin w miejscach gdzie nic nie ma, nic spektakularnego i na skalę światową – lubimy podpatrywać prowincjonalną Amerykę. Odwiedzając parki narodowe zachodniego USA zrobiliśmy prawie 6 tys kilometrów – oto nasza trasa.

parki narodowe zachodniego wybrzeża USA
molo w New Port

Los Angeles

By | USA2019

Los Angeles odwiedziliśmy w trakcie naszej poprzedniej podróży do USA, cztery lata wcześniej. Teraz jest dla nas po prostu punktem startowym. Nie pokochaliśmy tego miasta i kolejna w nim wizyta nie zmieniła tego postrzegania. Ponownie lądujemy również w Hollywood, którego główna ulica Hollywood Blvd z wmurowanymi w chodnik gwiazdami na cześć wielkich postaci filmu ponownie wydaje nam się groteskową i chaotyczną pułapką na turystów, zaskakująco pozbawioną uroku jak na miejsce tak legendarne. Pod Mc Donaldem, na gwieździe Malylin Monroe wciąz stacjonują proszący o datki bezdomni, a w koło wiatr przesuwa śmieci. Tym razem odwiedzamy tu jedynie ciekawe The Hollywood Museum z rekwizytami ze znanych produkcji. Cieszymy również oko interesującą art-decową architekturą.

art deco los angeles

Ponownie odwiedzamy również legendarny Bulwar Zachodzącego słońca – wciąż wypełniony bazarowymi straganami z badziewiem najgorszego sortu. Tu ale i wszędzie indziej obserwujemy stale rosnące nowe oblicze Stanów – oblicze ludzi żyjących w drodze, kiedyś powiedzielibyśmy – bezdomnych. Vanlife to nie zawsze perfekcyjne, zbalansowane życie do pokazywania na Instagramie. Tu nie zawsze jest tak kolorowo, często wygląda to gorzej niż w historii znanej z Nomadlife.

ludzie mieszkający w kamerach

Zaraz potem przeskakujemy do innego świata. Carrol Avenue i szerzej Angelino Heights to okolica pełna starych wiktoriańskich rezydencji, w większości świetnie utrzymanych, zadbanych. To jedno z pierwszych suburbii Los Angeles, które wyrosło poza ścisłym centrum (Downtown).

wiktoriański dom Los Angeles

wiktoriański dom Los Angeles

wiktoriański dom Los Angeles

W Los Angeles miejsc do plażowania nie brakuje, plaże są ogromne i ciągną się kilometrami. Szukamy czegoś specjalnego, mniej oczywistego. W trakcie podmiejskich eksploracji trafiamy do Newport Beach – kurortu w starym stylu, z ogromnym historycznym molo. Okolice półwyspu Balboa słyną z ogromnych fal, obserwujemy je z molo i z miejsca zwanego The Wedge na końcu półwyspu.

molo w New Port

zachód słońca kalifornia