Kalifornia to nie tylko „Słoneczny patrol”
Kalifornia kojarzy nam się jednoznacznie: słońce, plaże, kalifornijskie wino, nowoczesne technologie, może jeszcze pożary lasów. Północna część tego ogromnego stanu (powierzchnia 1/4 większa od całej Polski) to jednak zupełnie inny obraz. Ogromne pustkowia bez większych miejscowości ciągną się godzinami. Tylko lasy i lasy. Jadąc z Oregonu, zjeżdżając z gór ku wybrzeżu, mamy wrażenie bycia na końcu świata. Podróżowanie z dzieckiem w tych rejonach jest nieco prostsze niż w rolniczym Idaho. Jest mnóstwo miejsc, gdzie można się zatrzymać i znaleźć coś dla starszych (spektakularne widoki) i młodszych (kamyki, patyki, woda i wiele więcej)
Dzieci we mgle
Wrażenie bycia na końcu świata potęguje zmieniający się klimat. Następne dni zdominuje mgła. Zimny prąd kalifornijski odpowiada za obraz tego wybrzeża, który drastycznie różni się od stereotypowego myślenia zbudowanego na bazie hollywoodzkich filmów. Wybrzeże jest chłodne, mgliste, pogoda bardzo zmienna, a plaże bardzo często ciemne i skaliste.
Nasze majowe poranki zawsze są bardzo mgliste i klimatyczne. Podróżujemy głównie przez las, czasem wąskimi, bocznymi drogami, raz po raz dobijając do wybrzeża – czy to na nocleg w Crescent City, czy zwyczajnie chcąc poczuć trochę tego niezwykłego mrocznego klimatu.
Zabawki i miejsca do odkrycia są wszędzie, jeden wielki plac zabaw i park tematyczny w jednym.
Sekwoja sekwoi nie równa
Naszym celem są sekwoje. A właściwie drzewa Redwood. Te właściwe Sekwoje Olbrzymie widzieliśmy już kiedyś w parku Sequoia NP. To drzewa o największej objętości na świecie. Ale nie najwyższe. Rekordowo wysokie są te z wybrzeża Kaliforni północnej – drzewa redwood (Sekwoja wieczniezielona). Wzdłuż drogi 101 jest kilka parków stanowych, gdzie można je zobaczyć. Jest też park narodowy Redwood.
Drzewa są rzeczywiście dużo bardziej smukłe niż olbrzymie sekwoje z Generałem Shermanem na czele. Czy wyższe, to trudno ocenić. Na pewno w parkach północy stanu jest znacznie mniej ludzi. Można znaleźć dziesiątki miejsc, szlaków i ścieżek, gdzie możemy poczuć się jak w pierwotnym lesie. W koło nikogo.
Jest też sporo miejsc, o których trudno powiedzieć czy są opuszczone, czy może jednak jest tak, jak w filmach – lepiej się tam nie zatrzymywać. Słowo creepy towarzyszy nam dość często.
Droga numer 1
Niedaleko przed miejscowością Fort Bragg zaczyna się słynna kalifornijska droga numer 1, najbardziej znana ze spektakularnego odcinka zwanego Big Sur. Samo Fort Bragg jest kurortem w starym stylu, z drewnianymi hotelikami i kawiarniami z historią sięgającą wojny secesyjnej.
Coś co tu jest bardzo dobrze znane, u nas za to z braku skalistego wybrzeża nie występuje, to rock pools – baseny pływowe. Takie prawdziwe – w których można się kąpać znamy z Australii. Tu spotykamy malutkie, w których w czasie odpływu możemy obserwować kolorową faunę morską, chodząc po skałach, które w czasie przypływu znajdują się głęboko pod wodą. Idealny plac zabaw dla dwulatki.
Szklana plaża
Specyficzną atrakcją miasteczka Fort Bragg jest szklana plaża – Glass Beach. Plaża dosłownie zbudowana z niewielkich szklanych otoczaków w różnych kolorach. Wyglądają jak dzieło natury i poniekąd tak jest. To dowód, jak przyroda radzi sobie z resztkami naszej cywilizacji. Dosłownie resztkami. Okazuje się bowiem, że na początku wieku mieszkańcy miasta swoje śmieci, w tym szkło beztrosko zrzucali z klifu prosto do morza, a miejsce to zwykło się nazywać „The Dump” – wysypisko. Były tu ponoć nawet stare samochody. I tony różnokolorowego szkła, które uzbierało się tu aż do końca lat 60-tych. Potem wysypisko zlikwidowano, ale szkło pozostało. Kilka dziesięcioleci wystarczyło, by natura zasymilowała te okruchy i dziś trudno byłoby wpaść na to, że jeszcze niedawno były one ostrymi odłamkami butelek.
Mendocino to kolejne turystyczne, urocze miasteczko pełne utrzymanych w idealnym stanie domów w starym, nadmorskim stylu. Warto się tu zatrzymać, obejść cały cypel, który zajmuje miasto – to przystanek na godzinę, czy dwie, choć pewnie fajnie byłoby tu na chwilę zamieszkać.
Latarnia Point Arena. Zbudowana w 1906 po tym jak poprzednia nieco starsza została zburzona w wielkim trzęsieniu ziemi w San Francisco. Tu bowiem (konkretnie w nieodległym Mendocino) zaczyna się słynny uskok San Andreas, pas 1200km niezwykłej aktywności sejsmicznej i ścierania się płyt tektonicznych. Słynny choć niewidoczny – nie jest bowiem formacją widoczną w jakikolwiek sposób na powierzchni ziemi.
Psychoza
Odrywamy się na chwilę od usianej punktami widokowymi i historycznymi miasteczkami drogi numer 1 i kierujemy się nieco w głąb wybrzeża. O tej porze roku, w maju, wzgórza są intensywnie zielone, pokryte pastwiskami. Czasem podążamy śladem lokacji znanych z naszych ulubionych filmów – w tym przypadku szukamy miejsc znanych z Psychozy Hitchcock-a. Film dzieje się w Bodega Bay, jednak prawdziwa lokacja tam występująca znajduje się w położonej w głębi wybrzeża miejscowości Bodega. Wąska droga prowadzi nas do Potter School. Budynek jest prywatną własnością i nie można go zwiedzać.