Na tym odcinku nasza trasa przecina się ze słynną Route 66. Po wybudowaniu nowej autostrady międzystanowej, nie pełni już roli drogi łączącej dwa wybrzeża, za to pojawia się na różnych odcinkach, by za jakiś czas zniknąć i pojawić się znów gdzieś dalej.
W niektórych miejscach czas się się jakby zatrzymał… 😉
Po drodze trafiamy na świątynię Dwan Light. To miejsce medytacji otwarte dla osób wszystkich wyznań. W suficie i oknach zamontowane są obrotowe pryzmaty. Gdy padnie na nie promień światla, we wnętrzu pojawiają się tęcze 🙂
Albuquerque raczej nie należy do najczęściej odwiedzanych miast USA. Przejeżdżając przez nie zatrzymaliśmy się w kilku miejscach… Poznajecie? Tak, to właśnie tu kręcono „Breaking Bad”!
Myjnia w której pracował i którą później zakupił Walter White.
Dom White’ów.
Motel Crossroads.
A tak w rzeczywistości nazywa się knajpa Los Pollos Hermanos 🙂
Spacerując po mieście trafilismy też na plan filmowy spin offu „Breaking Bad” – „Better Call Saul”. Niestety ani Saula, ani Mike’a nie było tego dnia na planie 😉
Ogólnie w Albuquerque czas płynie powoli i spokojnie…
Zastanawiacie się, gdzie podziali się ludzie? Amerykanie bardzo mało chodzą, niemal zawsze wszędzie jeżdżą samochodem, nie spędzają wolnego czasu spacerując. Rzadko widuje się kogokolwiek na ulicach.
Architektura jest tu już inna, zdecydowanie w klimacie południa.
W kraju gdzie miliony ludzi oszukują siebie spożywając tony słodzików, obecność 100% cukru staje się zaletą i oznacza chyba, że produkt jest bardziej „naturalny”.
Ale trzeba przyznać, że amerykańskie śniadaniowe naleśniki z masłem i syropem klonowym pozwalają się najeść na pół dnia 🙂
Ruszamy dalej, w kierunku Arizony.
Tereny te należą do Indiam Mohawe i Nawaho. Maja oni swoją administrację, szpitale, policję, a nawet własną strefę czasową.
Kanion De Chelly jest zdecydowanie mniejszy i zdecydowanie mniej znany od Wielkiego Kaniony. Nie oczekując zbyt wiele, postanowiliśmy spedzić w nim tylko chwilę. Widoki przeszły jednak nasze oczekiwania…
Naszym właściwym celem była Monument Valley, która okazała się równie malownicza, jak w westernach 😉