Charleston, Savannah i Atlanta

By 10 września 2015USA2015

Ruszamy w dalszą trasę, na głębokie południe USA. W trakcie obserwujemy, jak wyposażeni na wakacje podróżują Amerykanie. Częstym widokiem na drodze są kampery wielkości autobusu, które ciągną za sobą osobówkę lub Jeep’a + dodatkowy sprzęt: rowery, quady lub łodzie.

_MG_2957

Przy drogach można trafić na różne ekscentryczne konstrukcje, pomniki itd. Tu na przykład – „UFO welcome center” 🙂

_MG_2962

_MG_2966

Przed kościołami często znajdują się tablice z przesłaniem dla wiernych i przyjezdnych.

_MG_2978

Ameryka przydrożna…

_MG_2983

_MG_2984

Nurtowało nas dlaczego zakłady fryzjerskie zawsze oznaczone są w ten specyficzny sposób. Z pomocą przyszedł Internet, a rzecz okazała się o wiele bardziej dziwaczna i zaskakująca, niż można było się spodziewać. Znak ten zwany „barber’s pole” ma swoje korzenie w średniowieczu, a jego symbolika odnosi się do tego, czym wówczas również zajmowali się fryzjerzy: byli ówczesnymi chirurgami.

Dokładne wyjaśnienie znajdziecie tutaj.

_MG_2985

Jeden z najdziwniejszych „parkomatów” jaki widzieliśmy. Zwinięte banknoty wpycha się za pomoca specjalnego kluczyka, do skrytki przypisanej do zajmowanego miejsca. Nie dostajesz żadnego pokwitowania, a wszystko opiera się na zaufaniu społecznym.

_MG_2986

Charleston w Karolinie Południowej był kolejnym punketm na naszej trasie. To miasto o subtropikalnym klimacie, słynące z pięknych, eleganckich willi. Należały one niegdyś do najbogatszych ludzi w Stanach, plantatorów bawełny.

_MG_2991

_MG_2998

_MG_3036

_MG_3063

_MG_3064

Z Karoliny Południowej przenosimy sie do Georgii.

_MG_3094

Po drodze podziwiamy słynne amerykańskie ciężarówki. Jak wszystkie samochody w USA – wypucowane i lśniące.

_MG_3095

Zajeżdżamy na małe stacje benzynowe, gdzie miejscowi zawsze nas witają i zachęcają do odwiedzenia lokalnych atrakcji. Tankujemy też oczywiście w sieciówkach, ale odwiedzenie takiej, jak ta poniżej to zawsze przygoda 🙂

_MG_3096

Kuchnia też robi się coraz bardziej południowa. Tacos i guacamole wchodzą co naszego codziennego jadłospisu 🙂

_MG_3147

Wizyty w amerykańskich sklepach i wielkość opakowań nie przestają nas zaskakiwać. Tu herbatka o pojemności 1 galona, czyli 3,8 litra!

_MG_3164

Docieramy do Savannah. To miasto o archiekturze podobnej do Charleston, ale nam wydało się o wiele bardziej przyjazne i przytulne.

_MG_3165

_MG_3166

_MG_3174

Przede wszystkim chcieliśmy jednak zobaczyć słynne i bardzo piękne drzewa porośnięte mossem.

_MG_3176

_MG_3179

WP_20150831_19_34_57_Pro

Park miejski był bardzo „żywy” i oprócz romantycznych okoliczności przyrody można było oglądać zmagania „małej ligi” futbolu amerykańskiego.

_MG_3103

Rzeka Savannah była w przeszłości ważną drogą handlową. Poniżej budynek giełdy, na której handlowano uprawianą w okolicy bawełną.

_MG_3187

_MG_3188

Tory pozwalające dowieźć towary bezpośrednio do portu.

_MG_3195

_MG_3199

Savannah wieczorową porą – werandy często rozświetlają latarnie gazowe.

_MG_3210

_MG_3211

Świat bliżej poznał Georgię dzięki powieści „Przeminęło z wiatrem” i jej ekranizacji. W okolicy znajduje się kilka małych muzeów im poświęconych. W muzeum „Road to Tara” w Jonesboro, gdzie znajdował się pierwowzór rodzinnej plantacji O’Harów, można zobaczyć m. in. repliki kosiumów filmowych. Pamiętacie tę suknię uszytą z zasłon?

_MG_3215

W Atlancie z kolei można zwiedzić dom Margaret Mitchell, autorki „Przeminęło z wiatrem”. Wiedzieliście, że początkowo chciała główną bohaterkę nazwać Pansy O’Hara?

_MG_3239

_MG_3241

Sama Atlanta wydała nam się „typowym, amerykanskim dużym miastem, jakie sobie wyobrażaliśmy”. Centrum to kilka wieżowców, w tym mieszczące siedzibę Coca Coli czy CNN, wielopiętrowe parkingi i szerokie, dostępne dla pieszych ulice. Reszta to plątanina betonowych estakad i domki na przedmieściach.

_MG_3250

_MG_3257

_MG_3266

_MG_3268

W Altancie urodził się i został pochowany Martin Luther King, Jr. Poniżej dom, w którym się wychował.

_MG_3285

I pomnik, ku jego pamięci.

_MG_3274

_MG_3279