Van, drugie co do wielkosci miasto tureckiego kurdystanu. Wg. miejscowych to juz nie jest Turcja, to Kurdystan. Co noc udowadniaja to za pomoca kalasznikowow w okolicznych gorach.
Van to miasto zyjace z przemytu, w cenie sa: bron dla partyzantki PKK, heroina z Afganistanu dla calej Europy i iranskie paliwo dla wszystkich kurdow.
Ataturk zawsze jednak ma baczenie. Zewszad.
Tu neonowy leb Ojca Turkow na czubku starozytnego zamku Van.
Nieneonowa Natalia ma natomiast baczenie na pozostalosci dawnej osady u stop zamku.
Van to takze najwieksze w Turcji jezioro. Dlugosc ponad 100km. Drugiego brzegu nie widac.
A wszystko to dzieki wylewnej zyczliwosci Oktaya, kurdyjskiego konnego szmuglera najtanszego na swiecie iranskiego paliwa.
Oktay przedstawia sie jako dobry szmugler: 'No guns, no drugs. We have white horses’.
W tych dniach swietowal wyjscie z wiezienia. Przy okazji z duma wyliczal tytuly ksiazek jakie tam przeczytal (rzekomo 300 tytulow, w tym m. in. Hegla).
W gorach sporo sie dzieje. Na dowod tego Oktay prezentuje blizne po kuli z kalasza. Mama zabronila mu nocnych konnych wypadow do iranu. Jako pierworodny musi zadbac o rodzicow. Tak stal sie biznesmenem. Teraz ma ludzi, ktorzy maja konie.