Jaipur, to stolica półpustynnego Rajastanu, ze względu na kolor piaskowca użytego do budowy wielu zabytkowych budowli, zwany „różowym miastem”.
Ze wzgórza łatwo wyrobić sobie pogląd jak wygląda średniej wielkości, bo około dwumilionowe, indyjskie miasto. Wciąż duży, Jaipur jest jednak wyraźnie spokojniejszym miejscem niż stolica.
Dachy indyjskich domów zawsze mają formę obszernych, ogrodzonych barierką tarasów. Można tam np. suszyć pranie, ale i tak jak w naszych piwnicach: składować rzeczy, o których chcemy zapomnieć.
Na dachu możemy też zrobić pranie.
Krykiet to sport narodowy Indii. W krykieta gra się od dziecka, używając do tego celu każdej wolnej przestrzeni.
Około 20 km za miastem znajduje się gigantyczna, pochodząca z XVI wieku twierdza: Amber Fort.
Jal Mahal – pałac na wodzie.
Hawa Mahal – Pałac Wiatrów. Charakterystyczny budynek składający się praktycznie wyłącznie z fasady.
W Jaipurze trafiamy po raz pierwszy do indyjskiego kina. Zaskakuje nas odgrywany przed seansem hymn kraju, do którego cała sala podrywa się na baczność, obowiązkowy certyfikat o dopuszczeniu filmu przez cenzurę obyczajową, przerwy w czasie długiego seansu, no i sam wystrój kina, ale w prawdziwe osłupienie wprawiają nas reakcje publiczności: emocjonalne, żywe i głośne – od braw, gdy dobry pokona złego, po buczenie, gdy jest odwrotnie. No i nucenie piosenek pod nosem – wszyscy dobrze znają słowa, bo na filmy chodzi się tu po kilka razy.
Symbol ten jest w Indiach wszechobecny. Jego nazwa pochodzi z sanskrytu i oznacza „przynoszący szczęście”.
Dzieci na każdym kroku uznają nas za niebywałą atrakcję 🙂
Monsun oznacza, że oprócz ciężkich, szarych chmur, raz na jakiś czas spotyka nas prawdziwa ulewa.
Świątynie hinduistyczne, poza tymi w miastach, najchętniej umieszczane były na szczytach wzgórz.
Hindusi patrzą się na obcych bez oporów typowych dla naszej, przywykłej do prywatności, kultury. To jedna z tych różnic, do których najtrudniej się przyzwyczaić – gdy grupa ludzi przygląda się nam z odległości metra, patrząc nieustępliwie prosto w oczy, wzrokiem którego nie da się pozbyć i którego absolutnie nic nie jest w stanie speszyć. Komentują nasz wygląd, zwykłe, proste czynności. Czy jesteśmy aż tak dziwni? Trzeba pamiętać, że w Indiach żyje półtora miliarda mieszkańców i nawet tu, w mieście każdego dnia widującym wielu przybyszów z Europy, przewija się cała masa ludzi, dla których takie spotkania nie są codziennością. Pozwalamy sobie wzajemnie spokojnie się sobą nadziwić.
W Indiach spotykamy małpy bardzo często, wystepuję także w hinduskiej mitologii (Hanuman), nie dziwi więc, że Monkey Temple znajduje się w każdym hinduskim mieście 🙂