Listopad – najlepszy czas na odwiedzenie Meksyku
Trudno o lepszy moment na odwiedzenie Meksyku niż przełom października i listopada. To właśnie wtedy mają miejsce wielodniowe obchody Dia de Muertos – Święta Zmarłych. Niewiele mają one jednak wspólnego z tym, jak obchodzimy je w Polsce. Na czym polega różnica? Przede wszystkim, tu wspomina się zmarłych raczej… na wesoło. Odwiedzając groby krewni przywołują najlepsze wspomnienia, cechy zmarłych osób, historie związane z bliskimi. Aura sprzyja długim rodzinnym spotkaniom na cmentarzach, którym towarzyszą przekąski, alkohol i muzyka – wspólne śpiewy przy gitarze lub nawet wynajętym zespole mariachi.
Jest też niezwykle kolorowo, same groby są różnorodnie pomalowane, poza tym całe toną w kwiatach, spośród których najpopularniejsze są jaskrawopomarańczowe nagietki. Ciekawą legendę o tym, jak stały się symbolem Dia de Muertos możecie przeczytać tu.
Dia de los Muertos to nie tylko cmentarze
Przygotowania do obchodów tego dnia rozpoczynają się jednak dużo wcześniej. Meksykanie celebrują Dia de Meurtos z rozmachem – domy, bramy, sklepy, szkoły, urzędy, parki, ulice i wszelkie inne możliwe miejsca są przystrajane proporczykami zwanymi papel picado, kukłami i rzeźbami przedstawiającymi kościotrupy oraz specjalnymi ołtarzami.
Dom Fridy Khalo w czasie Dia de los muertos
W domu Fridy Khalo też oczywiście nie mogło zabraknąć ołtarza upamiętniającego malarkę.
Kult śmierci widoczny na każdym kroku
A oto makieta pokazująca, co powinno znaleźć się na ołtarzu: owoce, szklanka wody, talerzyk z solą, ulubione potrawy i przedmioty osobiste zmarłego, świece, specjalnie pieczony na tę okazję chleb zmarłych, motyw czaszki i nagietki.
Poszczególne instytucje ogłaszają konkursy na ołtarze, i trzeba przyznać, że chęć rywalizacji generuje naprawdę niesamowite pomysły.
Tu całe pueblo umarlaków:
W dekoracjach nie brakuje współczesnych akcentów – co powiecie na truposza robiącego selfie?
Materiały są często najprostsze – zobaczcie tu: kasza, czerwona fasola i papierowe tasiemki – liczy się ich pomysłowe wykorzystanie.
Okolicznościowe ołtarze można zobaczyć nawet w Walmarcie, ale niezbędne gadżety można zakupić też na przydrożnych straganach.
Na świąteczne ozdoby trafić nawet w publicznej toalecie.
A taka dekoracja czekała na drzwiach naszego pokoju…
Trupi makijaż
Dla wielu osób nie ma świętowania bez specjalnego makijażu. Można go zamówić nawet na ulicy. Malują się i dzieciaki i seniorzy, często całe rodziny.
Nawet u kasjera w supermarkecie taki make-up w tym czasie nikogo nie dziwi 🙂
Inspiracją do charakteryzacji jest Catarina, elegancka dama uosabiająca śmierć, pojawiająca się w nieskończonej ilości wcieleń.
Pan de muertos – chleb zmarłych
Przysmakiem, na który wszyscy czekają jest sprzedawany w tym okresie pan de muertos, czyli chleb zmarłych. Tak naprawdę to delikatna drożdżówka z aromatem cytryny, dodatkiem sera i cukrową posypką. W kawiarniach, zarówno tych tradycyjnych, jak i sieciówkach sprzedawana w zestawie z gorącą czekoladą. Można wybrać wersję standardową, ale odważniejsi powinni spróbować wersji z chili 🙂
Oprócz tego kawiarnie cukiernie i restauracje szykują masę innych okolicznościowych specjałów.
W tym okresie w większości miast odbywają się koncerty, festyny i lokalne parady.
Fałszywa parada w Mexico City
I na koniec, ciekawa historia, związana z… Jamesem Bondem. A dokładnie z filmem „Spectre”, który otwiera scena zapierającej dech w piersiach parady. Okazuje się, że akurat Mexico City nigdy wcześniej takiej nie organizowało, a po rozsławieniu jej przez 007 nie było wyjścia i tę tradycję trzeba było zainaugurować 😉
[efb_likebox fanpage_url=”DuniaPL” box_width=”600″ box_height=”221464567909592″ locale=”pl_PL” responsive=”1″ show_faces=”0″ show_stream=”0″ hide_cover=”1″ small_header=”0″ hide_cta=”0″ animate_effect=”fadeIn” ]