usa header

Nasza trasa

To nasza druga wizyta w USA, tym razem w powiększonym, rodzinnym składzie. Cztery lata wcześniej przejechaliśmy z Nowego Jorku do Los Angeles przez głębokie południe w ciągu miesięcznego roadtrip-u. Tym razem nasza trasa to pętla po zachodnich stanach, a naszym głównym celem wizyty w USA są parki narodowe. Mając 3 tygodnie czasu, dwuletnie dziecko i drugie w drodze oraz tak wielkie natężenie spektakularnej przyrody musimy wybierać mimo, że przećwiczyliśmy już intensywne podróżowanie w trakcie ciąży.

W samym stanie Utah pozostanie wiele parków, które odkładamy na inną wizytę jak chociażby Zion National Park. Z bólem serca omijamy też epickie górskie widoki mało znanego parku Grand Teton, który mijamy w drodze do Yellowstone. Chcemy również odwiedzić mgliste wybrzeże północnej Kalifornii  oraz pierwszy raz w życiu zobaczyć z bliska wieloryby. Niektóre miejsca odwiedzimy drugi raz jak np. park narodowy Yosemitee – ostatnio w pełnym delektowaniu się tym miejscem przeszkodziły nam pożary lasów. Jak zwykle cieszymy się również z odwiedzin w miejscach gdzie nic nie ma, nic spektakularnego i na skalę światową – lubimy podpatrywać prowincjonalną Amerykę. Odwiedzając parki narodowe zachodniego USA zrobiliśmy prawie 6 tys kilometrów – oto nasza trasa.

parki narodowe zachodniego wybrzeża USA

San Francisco i wieloryby

By | USA2019
Czy są w San Francisco wieloryby?

San Francisco odwiedziliśmy już w trakcie naszej poprzedniej podróży do USA. Wtedy dość dogłębnie skupiliśmy się na eksploracji miasta. Teraz naszym celem są głównie wieloryby. Jest to jednak miasto na tyle niezwykłe, że nie odmawiamy sobie zaparkowania pod wyjątkowym kątem – trzeba dodać, że jazdy po mieście i parkowania w takich warunkach nie ma co się obawiać, okazuje się to zupełnie bezproblemowe mając automatyczną skrzynię biegów.

Tenderloin

Nawet będąc tu kilka lat temu byliśmy świadomi wyzwań i problemów społecznych z jakimi boryka się miasto, jednak nie natknęliśmy się na ich przejawy w takiej skali jak obecnie. Zrobiliśmy to trochę świadomie – będąc w ścisłym centrum miasta, na Market Street, tam gdzie jeździ zabytkowy tramwaj, skręciliśmy w bok – jedna przecznica wystarczy. W koło pełno knajpek, wegańskie burgery, butiki. To wciąż absolutne centrum miasta, a na poboczach zaczęły pojawiać się namioty, dziesiątki namiotów, porozstawiany dobytek, śpiący ludzie. Dzielnica Tenderloin. Zobaczyć na chodniku w centrum miasta, w biały dzień, idąc na obiad, metr od siebie kogoś wstrzykującego sobie heroinę? To właśnie tutaj. Przybywając z Europy nie rozumiemy zbyt wiele z podejścia władz Kalifornii do problemów społecznych.

Zmieniając perspektywę… Tenderloin jest gdzieś tam, w środku jednego z najbardziej niesamowitych miast świata.

Dawniej świat wydawał się prostszy, wydawało się, że problemy społeczne można przenieść na wyspę i już po nich.

Czy są tu jakieś wieloryby?

W zatoce San Francisco może ponoć zobaczyć wieloryby. Staramy się za wszelką cenę je wypatrzeć. Jak również uwiecznić tę chwilę w postaci wykonanej telefonem panoramy.

Rejs mija, ale wielorybów brak. Rejs po zatoce jest miły ale wielorybów nie uświadczamy.

Humbaki wystarczą?

Zdecydowanie łatwiej o to płynąc w rejs z położonego nieco na południe Monterey (znanego skądinąd z popularnego serialu Little Big Lies)

O tej porze roku przybrzeżne wody odwiedzają Humbaki. Niestety to nie Walenie Błękitne, ale narzekać na zbyt małe wieloryby nie zamierzamy. Ogromne ssaki robią piorunujące wrażenie, wynurzają się z wody co kilka minut, są wszędzie dookoła.

san francisco wieloryby

Jak poznać, że za chwile wielkie cielsko wyłoni się z wody? Chwilę przedtem fale przeskakuje stado uchatek i płynących razem z nimi delfinów. Widząc taką pełną energii scenę można mieć pewność, że za kilka sekund zobaczymy ogromnego wieloryba tuż obok nas. Dlaczego? Wieloryby i ich proszące się o oczyszczenie ciała, przyciągają liczne ryby, na które są z kolei polują delfiny i uchatki.

Nocleg z widokiem…