pakistan top

Pakistan to jeden z najmniej znanych i jednocześnie jeden z najciekawszych krajów świata. Odwiedzając Azję niewielu planuje podróż do Pakistanu. Do podróżniczych legend przeszły opowieści o przyjazności i niebywałej wręcz gościnności Pakistańczyków mieszając się z medialnymi doniesieniami o licznych niebezpieczeństwach czyhających tam na przybyszów. Postanowiliśmy wszystko to zweryfikować na własnej skórze odwiedzając Pakistan na własną rękę. Naszą podróż zaczęliśmy w mieście Quetta – stolicy pustynnego Beludżystanu graniczącego z Iranem i Afganistanem, odwiedziliśmy stolicę kulturalną Pakistanu – Lahore oraz zaprojektowaną od zera stolicę Islamabad, by słynną drogą Karakorum Highway biegnącą nad przepaściami aż do Chińskiej granicy przedostać się w góry do Karimabadu i doliny Hunza, zobaczyć z bliska siedmio i ośmiotysięczniki i postawić nogi na lodowcach. Dziś o wiele trudniej odwiedzić Pakistan na własną rękę niż jeszcze parę lat temu jednak dla chcącego nic trudnego – zwłaszcza przejechanie 1300 kilometrów Karakorum Highway jest tego warte.

Karakorum Highway

By | Pakistan | No Comments

Autostrada, choc lepiej wyobrazac ja sobie jak prowincjonalna droge, laczy Islamabad z granica chinska i biegnie przez gory Karakorum i Pamir. Ciagnie sie dolinami gorskich rzek, nad ktorymi pietrza sie osmiotysieczniki… jeden osmiotysiecznik (Nanga Parbat) a reszta to siedmiotysieczniki. Niemal kazdego dnia spadajace skaly przerywaja droge sprawiajac ze nie da sie przewidziec czasu podrozy. Przyszlo nam czekac cala noc w autobusie az droga stala sie znow przejezdna.

W wiekszosci droga biegnie dolina indusu.

Miejscowa specjalnoscia sa suszone morele, miod i ziolowa herbata. Choc wszystko zbiera sie recznie, uprawia bez nawozow nikt na szczescie nie zarabia tu jeszcze na ekologicznych sloganach.

Powyzej dolin rzek jest bardzo sucho. Tu: pastwisko.

Nad dolina Hunzy goruje dawna siedziba lokalnego wladyki.

Bylo czym wladac. Doliny rzek tworza tu ogromne otwarte przestrzenie.

Podczas gdy koledzy wiekszosc dnia plotkuja lub sie nudza…

… panie pracuja.

Nawet w najodleglejszej gorskiej wiosce wszyscy witaja przybysza jakby wlasnie na niego czekali, czestuja tym co maja w ogrodzie lub sadzie, wskazuja droge zaskakujaco dobra angielszczyzna (w polnocnym Pakistanie poziom szkolnictwa jest wyzszy niz w innych czesciach kraju). Nikt nie patrzy podejrzliwie ani nie chowa sie przed niespodziewana wizyta obcego.

Lodowiec schodzi prawie na ulice.

Do niektorych wiosek dotrzec mozna tylko wiszacym mostem.

Jedyna rada: stawiac stopy tam gdzie deski lacza sie z kablem.

Dopoki idaca z tylu dzieciarnia nie rozkolysze mostu, idzie sie calkiem latwo.

Stary i nowy most.

Rakaposhi. 7788m n.p.m.


Karimabad

By | Lądem do Indonezjii, Pakistan | No Comments

Widok z naszej werandy.

Suchy prowiant na trekking. Calosc: 15 zl

Na trasie mozna spotkac gorskie zwierzeta.

Lodowiec Passu.

Chaty pasterskie. W tle czarny lodowiec Batura.

W dolinach rzek czeste sa burze pylowe.

W hotelu, w ktorym mieszkalismy z dnia na dzien gromadzilo sie co raz wiecej czlonkow rodziny wlasciciela. Wszystko wyjasnilo sie wraz z wreczeniem nam zaproszenia na wesele.

Odswietne stroje, tance i kapela jak wszedzie na swiecie, tylko panie i panowie bawia sie osobno.

Przecietna pakistanska ciezarowka.

Przecietny pakistanski miesny.