Pakistan to jeden z najmniej znanych i jednocześnie jeden z najciekawszych krajów świata. Odwiedzając Azję niewielu planuje podróż do Pakistanu. Do podróżniczych legend przeszły opowieści o przyjazności i niebywałej wręcz gościnności Pakistańczyków mieszając się z medialnymi doniesieniami o licznych niebezpieczeństwach czyhających tam na przybyszów. Postanowiliśmy wszystko to zweryfikować na własnej skórze odwiedzając Pakistan na własną rękę. Naszą podróż zaczęliśmy w mieście Quetta – stolicy pustynnego Beludżystanu graniczącego z Iranem i Afganistanem, odwiedziliśmy stolicę kulturalną Pakistanu – Lahore oraz zaprojektowaną od zera stolicę Islamabad, by słynną drogą Karakorum Highway biegnącą nad przepaściami aż do Chińskiej granicy przedostać się w góry do Karimabadu i doliny Hunza, zobaczyć z bliska siedmio i ośmiotysięczniki i postawić nogi na lodowcach. Dziś o wiele trudniej odwiedzić Pakistan na własną rękę niż jeszcze parę lat temu jednak dla chcącego nic trudnego – zwłaszcza przejechanie 1300 kilometrów Karakorum Highway jest tego warte.
Do Lahore z Quetty jedzie się 30 godzin. Wliczając korek. Za oknami autobusu mijamy w zasadzie połowę kraju. Trochę żal, a jednak my kierujemy się na północ, w góry. Lahore jest jednym z trzech głównych miast Pakistanu (obok Islamabadu i Karaczi), liczy 11 milionów mieszkańców i jest kulturalną stolicą kraju – trochę takim pakistańskim Krakowem.
Zwiedzając zabytki mamy wrażenie, że to my jesteśmy atrakcją. Miejscowi turyści co krok proszą nas o wspólne zdjęcie.
Na ulicach widuje sie znacznie wiecej kobiet niz na zachodzie kraju. Widać też różnicę w zamożności, odświętności – zwłaszcza wśród odwiedzających Cesarski Meczet (Meczet Badshahi)
Spotykamy też Malangów – muzułmańskich ascetów. Odpowiedników indyjskich Sadhu
Mając zabytki za sobą ruszamy zanurzyć się w tym, co lubimy najbardziej – w ulicznym życiu miasta
Meczety są wszędzie, małe i duże, lokalne i te najbardziej znane.
Pakistan to nie tylko klasyczny Islam. To kraj sufizmu, mistycznej odmiany tej religii. Na każdym kroku trafiamy na groby i mauzolea jakichś ważnych sufich
Uliczne jadłodajnie może nie zachwycają wyglądem, jednak zawsze serwują najlepsze jedzenie
Kino odgrywa tu podobnie ważną rolę społeczną jak w Indiach. To często jedyna forma oderwania się od ciężkiej codzienności
Zdecydowana wiekszosc ludzi odetchnela z ulga po rezygnacji gen. Musharaffa ze stanowiska prezydenta Pakistanu. Zwolennicy niezyjacej Benazir Bhutto czestowali nas swiatecznym ciastem by podzielic sie radoscia z zadzialania mechanizmow demokracji.
Życzliwi dali nam kilka rad jak powinna ubierać się kobieta na pakistańskiej ulicy. Odwiedziliśmy polecony nam zakład krawiecki. Na tej maleńkiej powierzchni ci oto panowie uszyli dla Natalii stosowne odzienie – Salvar Kamiz. Następnego dnia ubiór był do odbioru
Tu raczej nie stosuje się eufemizmów w stylu ?snieżnobiały usmiech?. Coś, co nas szokuje, tu jest normalne. Używane zęby, oczywiście w świetnym stanie 🙂 można nabyć na straganie, od ulicznego sprzedawcy nieopodal gabinetu dentystycznego.
Trafiamy też do dzielnicy dla nowożeńców. Karety, obuwie ślubne, wszystko wydaje się trochę bajkowe.
Narodowy sport Pakistanu to oczywiście krykiet. Wieczorem, gdy ruch uliczny ustaje, arterie w dzielnicach mieszkalnych często stają się boiskami do gry. Często słyszymy jak chłopcy pytają jaki jest nasz ulubiony gracz w krykiera. Ciężko im zrozumieć naszą bezradność w tej materii.
Stolica Pakistanu powstała w latach 60tych XX wieku od zera jako modelowe miasto. Podzielone jak szachownica na sektory, bez centrum, z niską zabudową ukrytą w zieleni* oraz monumentalnymi budowlami, jest wzorem uporządkowania i czystoąci dla innych miast, oraz wizytowką nowoczesnego oblicza Pakistanu. Chyba dlatego niewielu tu ludzi.
*poza przystrzyżonymi krzaczkami, znaczna część tej zieleni to rosnaca w 2-3 metrowych krzakach gandzia samosiejka. Pachnie pięknie.
*poza przystrzyżonymi krzaczkami, znaczna część tej zieleni to rosnaca w 2-3 metrowych krzakach gandzia samosiejka. Pachnie pięknie.
Koraniczna komórka. Dostępne opcje: cyfrowy koran w 7 jezykach z recytacją, wskazanie kierunku Mekki, alarm przypominający o modlitwie, tapety, dzwonki koraniczne. W banku godziny pracy uwzględniaja przerwę na modlitwę, choć tylko w piątek. Przerwa na modlitwę jest zresztą dość powszechna – choćby w czasie długich przejazdów autobusem.