malezja header

Malezja to jeden z najczęściej odwiedzanych krajów Azji – często tylko w formie wakacji z biurem podróży. Dla nas oczywiście taki sposób podróżowania jest nie do przyjęcia. Dlatego wybieramy się do Malezji na własną rękę. Jedziemy w podróż poślubną, ale nie tylko po to by odpoczywać na plażach. Chcemy też odwiedzić miasta, poczuć ich wyjątkową mieszankę kultur chińskiej, malajskiej i hinduskiej – zrozumieć podstawy funkcjonowania tego wielokulturowego kraju. Chcemy też poczuć na własnej skórze czym jest malezyjska dżungla w parku Taman Negara.

Szlakiem miejskich rozrywek…

By | Malezja

Od zawsze jesteśmy zdania, że odwiedzanie sklepików, centrów handlowych i bazarów to podstawa zwiedzania miasta. To jak wygląda handel i to czym się handluje mówi wiele o kraju i jego mieszkańcach.

Loteria to jedna z ulubionych rozrywek Tajów. Oddają się jej nawet mnisi buddyjscy. W Bangkoku można trafić na całe bazary skupiające sprzedawców losów.



Czekając w prowincjonalnym miasteczku Chumphon na pociąg do Malezji zaliczamy wizytę w miejscowej księgarni. W głębi jest widoczny mały, sklepowy ołtarzyk – według miejscowych podstawa powodzenia handlu.

i sączymy piwo podziwiając (jako jedyni 🙂 ) występ wokalny.

Malezja to kraj w którym dominuje Islam. Ma to swoje odzwierciedlenie na wystawach sklepów odzieżowych.

Ale zarówno w wielkich centrach handlowych, jak i maleńkich butikach znajdziecie wszystko, czego zachodnia dusza może zapragnąć. Tu na przykład sklep wyłącznie z butami do tańca towarzyskiego.

Również oferta kosmetyków jest bardzo szeroka. Tych męskich nawet szersza niż u nas 🙂

Swój look można uwiecznić na fantazyjnych zdjęciach w zakładzie fotograficznym.

Choć można się natknąć na zakazy handlu obwoźnego, to właśnie stragany i straganiki są tu podstawą handlu.

Grunt to dywersyfikacja biznesu ? pół straganu oferuje nagrobki, pół  warzywniak.

W Kuala Lumpur można skorzystać zarówno z tradycyjnych?

…jak i dosyć podejrzanych usług.

Zamiast chować pieniądze w turbanie, lepiej je wpłacić do banku 🙂

By tropikalny deszcz nie przeszkodził w zakupach, główna uliczka handlowa w Kuala Lumpur została zadaszona.

Z okna naszego hotelu obserwujemy życie bazaru.


malezyjska dżungla

Dżungla vs palmy

By | Malezja

Kiedyś Półwysep Malajski porośnięty był pierwotną dżunglą. Dziś obszarów, których nie dotknęła jakakolwiek ingerencja człowieka pozostało niewiele – tak w Malezji, jak i na całym świecie.

Dżungla dżungli nie równa – tropikalny las nizinny różni się od wyżynnego, pierwotny różni się od wtórnego. To wymaga wprawnego oka, którego rzecz jasna na początku nam brakuje. Dowiadujemy się, że pierwotna dżungla to wielkie drzewa, których korony tworzą parasol dopuszczający mało światła do dolnych partii. Wtórna, a więc taka, która wyrosła samoistnie po zniszczeniu tej pierwotnej, jest gęstsza i bardziej niedostępna. Ma mniej wielkich drzew, dzięki czemu światło dociera niżej i dolne partie rozwijają się z szaloną intensywnością tworząc gęstwinę trudną do wyobrażenia.

Pierwszy kontakt z lasem tropikalnym w Malezji, to dla nas Cameron Highlands – wzgórza o wysokości dochodzącej do 1600 m n.p.m. Dziś to miejsce odpoczynku i weekendowych wypadów Malezyjczyków, niegdyś stacja górska – czyli enklawa pozwalająca, z racji wysokości, znaleźć wytchnienie od tropikalnego klimatu. W zakładaniu takich stacji specjalizowali się za czasów kolonialnych Anglicy.

Trekking w takim gęstym lesie deszczowym może być jednak męczący – mimo wysokości jest gorąco i duszno, a podejścia bywają strome.

Wyżynne tereny oznaczają także obecnośc wodospadów.

Anturium – znane z kwiaciarni, tu w stanie dzikim.

W poszukiwaniu pierwotnej dżunglii odwiedzamy jedno z nielicznych miejsc w Azji gdzie zachowano pod ochroną nieco tego prastarego lasu. Park Narodowy Taman Negera.

Jest to las położony na nizinach, do którego dotrzec można łodzią.

Orang Asli – czyli pierwotni mieszkańcy tych ziem. Byli tam zanim przybyli Malajowie. Dziś stanowią tylko 0.5% populacji kraju, trzymają się na uboczu, żyjąc w lasach z dala od miast.

Baza wypadowa do Parku to miasteczko Kuala Tembeling – z charakterystycznymi pływającymi restauracjami. Po drugiej stronie rzeki zaczyna się park.

W lesie deszczowym nie ma wiatru, jest niesamowicie gorąco i wilgotno. Pot leje się strumieniami, a jednak lepiej ubrac coś z długim rękawem, spodnie i koniecznie wysokie buty lub przynajmniej długie skarpetki gustownie naciągnięte na spodnie 😉 To ochrona przed pijawkami, które są wszędzie. Pijawki nie przenoszą chorób, ale ich usunięcie jeśli już ugryzą nie jest łatwe ani przyjemne.

Przytłoczeni niesamowitą ilością roślin w każdej możliwej formie musimy się zatrzymywać, by zauważyc detale z jakich składa się ten las. Inaczej byłby dla nas tylko ścianami zieleni po obu stronach ścieżki.

W kolorystykę dżungli wtapiają się także zwierzęta. Tu żaba, Narożnica nosata.

Modliszka, którą ewolucja upodobniła do orchidei.

Taman Negara daje także unikalną możliwośc zmiany perspektywy i obejrzenia lasu deszczowego szerszym okiem – z góry. W koronach drzew, na wysokości do ok. 50 m zainstalowano linowe „ścieżki”.

 

Za oknem naszego hotelu, mimo, że znajdujemy się w miasteczku, zielona gęstwina też przypomina tę z dżungli.

Dżungla w Malezji to jednak przeszłość. Dziś kraj jest porośnięty na znacznym procencie powierzchni plantacjami palmy olejowej, której monokultura zaczyna byc groźna dla równowagi w przyrodzie tego regionu. To ważna gałąź gospodarki, opłaca się nawet importować żywność, przeznaczając ziemię pod jej uprawę.

Plantacje to gęste równiutko obsadzone dużymi masywnymi palmami „lasy”. Dla niewprawnego oka wyglądają podobnie jak dżungla, gdyż grube pnie palm zawsze szczelnie porastają paprocie.

Owoc palmy służy do wyrobu oleju palmowego wykorzystywanego na całym świecie do produkcji kosmetyków lub jako biokomponenty do paliw.

By przyjrzeć się z bliska najmniejszym przedstawicielom malezyjskiej fauny odwiedzamy „farmę motyli” w okolicach Georgetown. Niektóre zaskakują wielkością 🙂

Są też takie miejsca gdzie żaden owad nie może czuc się bezpieczny 🙂