Kiedyś Półwysep Malajski porośnięty był pierwotną dżunglą. Dziś obszarów, których nie dotknęła jakakolwiek ingerencja człowieka pozostało niewiele – tak w Malezji, jak i na całym świecie.
Dżungla dżungli nie równa – tropikalny las nizinny różni się od wyżynnego, pierwotny różni się od wtórnego. To wymaga wprawnego oka, którego rzecz jasna na początku nam brakuje. Dowiadujemy się, że pierwotna dżungla to wielkie drzewa, których korony tworzą parasol dopuszczający mało światła do dolnych partii. Wtórna, a więc taka, która wyrosła samoistnie po zniszczeniu tej pierwotnej, jest gęstsza i bardziej niedostępna. Ma mniej wielkich drzew, dzięki czemu światło dociera niżej i dolne partie rozwijają się z szaloną intensywnością tworząc gęstwinę trudną do wyobrażenia.
Pierwszy kontakt z lasem tropikalnym w Malezji, to dla nas Cameron Highlands – wzgórza o wysokości dochodzącej do 1600 m n.p.m. Dziś to miejsce odpoczynku i weekendowych wypadów Malezyjczyków, niegdyś stacja górska – czyli enklawa pozwalająca, z racji wysokości, znaleźć wytchnienie od tropikalnego klimatu. W zakładaniu takich stacji specjalizowali się za czasów kolonialnych Anglicy.
Trekking w takim gęstym lesie deszczowym może być jednak męczący – mimo wysokości jest gorąco i duszno, a podejścia bywają strome.
Wyżynne tereny oznaczają także obecnośc wodospadów.
Anturium – znane z kwiaciarni, tu w stanie dzikim.
W poszukiwaniu pierwotnej dżunglii odwiedzamy jedno z nielicznych miejsc w Azji gdzie zachowano pod ochroną nieco tego prastarego lasu. Park Narodowy Taman Negera.
Jest to las położony na nizinach, do którego dotrzec można łodzią.
Orang Asli – czyli pierwotni mieszkańcy tych ziem. Byli tam zanim przybyli Malajowie. Dziś stanowią tylko 0.5% populacji kraju, trzymają się na uboczu, żyjąc w lasach z dala od miast.
Baza wypadowa do Parku to miasteczko Kuala Tembeling – z charakterystycznymi pływającymi restauracjami. Po drugiej stronie rzeki zaczyna się park.
W lesie deszczowym nie ma wiatru, jest niesamowicie gorąco i wilgotno. Pot leje się strumieniami, a jednak lepiej ubrac coś z długim rękawem, spodnie i koniecznie wysokie buty lub przynajmniej długie skarpetki gustownie naciągnięte na spodnie 😉 To ochrona przed pijawkami, które są wszędzie. Pijawki nie przenoszą chorób, ale ich usunięcie jeśli już ugryzą nie jest łatwe ani przyjemne.
Przytłoczeni niesamowitą ilością roślin w każdej możliwej formie musimy się zatrzymywać, by zauważyc detale z jakich składa się ten las. Inaczej byłby dla nas tylko ścianami zieleni po obu stronach ścieżki.
W kolorystykę dżungli wtapiają się także zwierzęta. Tu żaba, Narożnica nosata.
Modliszka, którą ewolucja upodobniła do orchidei.
Taman Negara daje także unikalną możliwośc zmiany perspektywy i obejrzenia lasu deszczowego szerszym okiem – z góry. W koronach drzew, na wysokości do ok. 50 m zainstalowano linowe „ścieżki”.
Za oknem naszego hotelu, mimo, że znajdujemy się w miasteczku, zielona gęstwina też przypomina tę z dżungli.
Dżungla w Malezji to jednak przeszłość. Dziś kraj jest porośnięty na znacznym procencie powierzchni plantacjami palmy olejowej, której monokultura zaczyna byc groźna dla równowagi w przyrodzie tego regionu. To ważna gałąź gospodarki, opłaca się nawet importować żywność, przeznaczając ziemię pod jej uprawę.
Plantacje to gęste równiutko obsadzone dużymi masywnymi palmami „lasy”. Dla niewprawnego oka wyglądają podobnie jak dżungla, gdyż grube pnie palm zawsze szczelnie porastają paprocie.
Owoc palmy służy do wyrobu oleju palmowego wykorzystywanego na całym świecie do produkcji kosmetyków lub jako biokomponenty do paliw.
By przyjrzeć się z bliska najmniejszym przedstawicielom malezyjskiej fauny odwiedzamy „farmę motyli” w okolicach Georgetown. Niektóre zaskakują wielkością 🙂
Są też takie miejsca gdzie żaden owad nie może czuc się bezpieczny 🙂