Varanasi, inaczej Benares, to najświętsze z miast Hinduizmu. Jak się potocznie uważa to najstarsze ciągle zamieszkałe miasto na świecie. To tu miliony hindusów przybywają z pielgrzymką by wykąpać się w wodach Gangesu i marzą by tu, nad brzegami świętej rzeki zostać skremowanymi po śmierci. Ten przywilej dostępny jest jednak tylko dla nielicznych.
Leniwy zwykle Ganges, w czasie monsunu zmienia się w rwącą, niespokojną rzekę.
Nad wodą koncentrują się liczne świątynie, ołtarze, ale także nie wiadomo jak stare hotele, domy pielgrzyma i aśramy.
Dla każdego hindusa najważniejszy jest jednak kontakt ze świętą wodą. Prowadzą do niej ghaty – wysokie schody, ułatwiają one dostęp do rzeki, trzeba bowiem pamiętać, że w czasie monsunu poziom wody bywa o kilka metrów wyższy niż podczas pory suchej.
Varanasi to przede wszystkim niezliczeni pielgrzymi ciągnący tu z całego kraju. Wyznawców Śiwy poznajemy po kolorze strojów oraz po symbolach trójzęba. Podczas całej podróży spotykamy wielokrotnie podobnych do nich ludzi – w pociągach, autobusach, na drodze i w zgiełku miast. Wyposażeni w kij i zawieszone na nim kanistry, ruszają w daleką podróż po świętą wodę.
Po zmroku w pielgrzymkowych namiotach rozpoczynają się religijne koncerty i występy.
Kapliczki znajdujemy na każdym kroku. Dosłownie.
Stara część Varanasi to labirynt wąskich uliczek, przejść, schodów. Dookoła budynki, których wieku nie jesteśmy w stanie ocenić. Równie dobrze mogą mieć 20 lub 200 lat.
Wytchnienia od intensywności miasta szukamy znów na dachach. Czy jednak w tym kraju da się skierować wzrok gdziekolwiek, by nie widzieć jakiegoś człowieka?
Największe marzenie hinduisty, to zakończyć ziemską drogę w tym miejscu, na płonących stosach Varanasi. Wielu starców czeka na śmierć w świętym mieście, żyjąc na ulicach lub w specjalnych hospicjach. Na ghatach ceremonie pogrzebowe odbywają się non-stop, jedna za drugą. To spory wydatek, do skremowania ciała potrzeba dużo drewna, a to w Indiach jest drogie. Dlatego nawet ta czynność przybiera charakter symboliczny, ciała zmarłych ledwo się nadpala, po czym lądują w wodach Gangesu. Płynąc łodzią po świętej rzece, bywa, że mijamy takie zwłoki.